Każdego roku codzienne życie człowieka podlega coraz większej liczbie regulacji i przepisów. Wszystko oczywiście dla wspólnego dobra.
Jednak jak jest naprawdę?
Człowiek istnieje na świecie od tysięcy lat i od niepamiętnych czasów szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania, ratunku czy schronienia w naturze. A ona odpowiadała. W roślinach i grzybach skrywała lekarstwa na wszelkie bolączki fizyczne i duchowe jakie nękały człowieka. Wiedza przekazywana od pokoleń, połączona z indywidualną więzią z naturą i umiejętnością wsłuchania się w jej szepty pozwalała czerpać z darów ziemi. To w jakim stopniu to połączenie zostało zerwane zaledwie na przestrzeni trzech ostatnich pokoleń jest zatrważające.
Dzisiaj na wszystko są przepisy, które mówią co jest dobre i złe. Często szufladkując substancje w kategorie i podkategorie nie patrząc całościowo na daną roślinę. Wystarczy spojrzeć na tak popularny wrotycz pospolity, od lat używany w celach przeciwpasożytniczych, dzisiaj niedopuszczony do stosowania wewnętrznego, ponieważ wyodrębniono w nim tujon.
Już w XVI wieku Paracelsus trafnie zauważył:
„Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka sprawia, że dana substancja nie jest trucizną.”
Każda roślina i grzyb składa się z tysięcy substancji, które w różny sposób na siebie oddziaływają, neutralizują się lub wzmacniają. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka jest ograniczające i w pewnym stopniu upośledzające. Podobnie jest z Muchomorem czerwonym, o wdzięcznej łacińskiej nazwie Amanita muscaria L., którym straszy się ludzi od dziecka, a który swoim pięknym i oryginalnym wyglądem instynktownie do siebie przyciąga. Od najmłodszych lat buduje się lęk przed nawet dotknięciem jego owocników, bo grozi to zatruciem i śmiercią. A prawda jest taka, że gatunek ten nie jest trujący. Zjedzony w dużych ilościach i nieodpowiednio przygotowany może zaszkodzić, ale nie uśmiercić.
Zajrzyjmy co kryje ten czerwony kapelusz
Zajadając się grzybami zawsze w głowie rozbrzmiewa mi głos mojego dziadka mówiący, że grzyby mają jedynie walory smakowa i żadnych wartości odżywczych.
Czy wy też słyszeliście taką „mądrość życiową”?
Prawda jest taka, że grzyby są bogatym źródłem wielu składników, często nie występujących w innych produktach spożywczych. Większość z nich obfituje w lipidy, białka, cholinę, acetylocholinę czy cukry. Podobnie jest z muchomorem. Jednak wyróżniają go dwie tajemnicze substancje, wywołujące tyle kontrowersji i zaciekawienia, a mianowicie kwas ibotenowy i muscymol.
Już w połowie XIX naukowcy zaczęli interesować się składem tego pięknego grzyba zauważając jego psychoaktywne efekty. Przez kolejnych sto lat toczyły się dyskusje i próby wyodrębnienia substancji znanych nam dzisiaj. Pierwotnie wyodrębniona substancja zwana muskaryną faktycznie może być trującą. Jej pożycie wywołuje wymioty, potliwość i mdłości. Jednak w naszym muchomorze występuje w bardzo małej ilości około 0,0002%.
Dodatkowo, jak wcześniej wspomniałam, to dawka czyni truciznę i warto wspomnieć, że muskaryna ma też właściwości neuroprotekcyjne, czyli chroni przed stresem oksydacyjnym i uszkodzeniami DNA. A co za tym idzie, przed chorobami neurodegeneracyjnymi takimi jak Alzhaimer czy Parkinson.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej substancjom halucynogennym, bo pewnie po to tu zajrzeliście.
Kwas ibotenowy
Występuje głównie w surowych i świeżych okazach. Największa jego ilość znajduje się w czerwonej skórce i miąższu kapeluszy. Sam kwas ibotenowy jest substancją potencjalnie neurotoksyczną i psychotropową. Zjedzenie dużych ilości przez człowieka, może wywołać: problemy gastryczne, zniekształcenia wizualne, senność, zaburzenia równowagi, łagodne drgania mięśni. Jednak dopiero regularne przyjmowanie dużych dawek może być szkodliwe w skutkach.
Stąd więc te popularne w ostatnich czasach zatrucia muchomorami?
Wynika to jedynie z niewiedzy i powiedzmy to głośno głupoty ludzkiej. Fakt, że muchomor zawiera substancje psychoaktywne i halucynogenne nie oznacza, że należy teraz wyruszyć do lasów po darmowe i łatwo dostępne narkotyki.
Amanita jest magicznym grzybem i aby umieć z niej korzystać, należy zagłębić się w temacie. Zjadanie surowych lub źle przyrządzonych owocników faktycznie może się zakończyć zatruciem pokarmowym. Jednak nie, tak jak straszą nas w leksykonach grzybiarskich, śmiercią.
Muscymol
To właśnie ta substancja jest naszym „cudownym lekiem”. Oczywiście, jak to w naturze bywa, muszą towarzyszyć jej inne składniki występujące w muchomorze. Jednak skąd się bierze muscymol skoro świeże owocniki mają go w niewielkiej ilości? Dzięki wysokiej temperaturze, na przykład podczas suszenia, wtedy to kwas ibotenowy zamienia się w muscymol. Przemiana ta może również zajść w kwaśnym środowisku. Jest to jedna z tajemnic właściwego przygotowania muchomora.
Nie zagłębiając się zbytnio w chemię, muscymol powoduje wzrost poziomu serotoniny, acetylocholiny i obniżenie poziomu noradrenaliny. A co za tym idzie, poprawa samopoczucia i zmniejszenie stresu. Dodatkowe właściwości to poprawa i ochrona pamięci, oraz redukcja stanów zapalnych.
Warto też wspomnieć o witaminie D, która również występuje w muchomorze czerwonym. Często pomijana w terapiach, jest bardzo ważnym składnikiem diety i przynosi znaczące korzyści zdrowotne. Jej niedobór prowadzi do zmęczenia, depresji, osłabienia mięśni oraz obniżenia ogólnej odporności na choroby i infekcje. Jest to istotna informacja, gdyż Amanita rośnie głównie w klimacie umiarkowanym, gdzie ilość promieni słonecznych w ciągu roku jest ograniczona, dlatego jej spożywanie wśród plemion Syberii mogło stanowić ważny suplement diety.
Właściwości zdrowotne muchomora
Według badań przeprowadzonych na grupie ochotników, którzy zmagali się z:
- bólem
- depresją
- stanami lękowymi
- bezsennością
- zmęczeniem
- uzależnieniami
Aż 80% badanych potwierdziło efektywność terapii, z czego aż 55% postanowiła odstawić wcześniej przyjmowane leki. Świadczy to o znacznym potencjale terapeutycznym naszego czerwonego bohatera.
Wiadomo, że uzależnienia są trudnym tematem. Często terapie prowadzą jedynie do zastąpienia jednej substancji inną. Jednak w przypadku muchomora i omówionego muscymolu badani byli w stanie wyjść z błędnego koła uzależnień. Działo się tak dlatego, że muscymol oddziałuje na mózg nie wywołując przy tym uzależnienia. Zachodzące procesy chemiczne łagodzą objawy odstawienia, jednocześnie redukujących zależność organizmu od powszechnych używek takich jak: alkohol, opiaty, środki przeciw lękowe i uspokajające.
Jeśli chodzi o dolegliwości takiej jak ogólne zmęczenie i ból, skuteczność Amanity wyniosła prawie 100%. Nie jest zaskoczeniem jeżeli zna się historyczne i kulturowe zastosowanie tego grzyba wśród ludności Syberii, Rosji i Europy. Wiele badań etnograficznych potwierdza, że Amanita była używana właśnie jako stymulant, pozwalając pracować dłużej, w ciężkich syberyjskich warunkach. Nawet dzisiaj na terenie Rosji można znaleźć przeciwbólowe maści i kremy właśnie z wyciągiem z muchomora.
Najstarszy enteogen?
Źródła antropologiczne podają, że muchomor czerwony jest najstarszą substancją halucynogenną wykorzystywaną przez człowieka. Na terenie całej Europy są dowody świadczące o wykorzystaniu grzybów w różnych ceremoniach i obrzędach już od epoki kamienia. Wiedza ta rozprzestrzeniła się na Azję, skąd przez Cieśninę Beringa migrowała do Ameryki Północnej. Naukowcy i badacze z całego świata opisują rytuały z wykorzystaniem muchomora wśród ludów Syberii, Mezoameryki, germańskich, nordyckich, celtyckich, a nawet w Japonii.
Amanita była głównie wykorzystywana przez szamanów, którym pomagała wejść w trans i uruchomić ich uzdrawiające moce. Według Koriaków muchomor wyrósł ze śliny najwyższego boga, dlatego uważany jest za świętą roślinę. Przedstawianie Amanity jako substancji świętej, do której należy podchodzić z szacunkiem jest popularne również wśród innych plemion. Wynika to z faktu, że jej spożycie pozwala połączyć się z przodkami, uzyskać szeroko pojętą, tajemną wiedzę, zajrzeć w przyszłość i przeszłość, a nawet podróżować do innych wymiarów.
Kto wie czym jest Soma?
To boski eliksir nieśmiertelności występujący w Wedach, starożytnych tekstach indyjskich. Jej opis mówi o czerwonej i mięsistej substancji, nie wspominając nic o liściach czy owocach. Dodatkowo umożliwiała bezpośredni kontakt z bogami, przynosiła wizje, a nawet dawała nieśmiertelność.
Brzmi znajomo?
Podobnie twierdził Gordon Wasson już w 1968 roku. Jednak jego teoria głosząca, ze to właśnie muchomor czerwony jest ową Somą nie została w pełni zaakceptowana i udowodniona.
Nie zmniejsza to jednak faktu, że Amanita działa na ludzką wyobraźnię i wchodząc głębiej w jej historię można odkryć wiele niesamowitych informacji. Istnieją nawet teorie mówiące, że całe chrześcijaństwo wywodzi się właśnie od kultu muchomora. Została ona opisana w 1970 roku przez Johna Allegro w książce „The Sacred Mushroom and the Cross” (tł. „Święty grzyb i krzyż”). Jak również przez Waldemara Borowskiego w książce „Święty Grzybóg”.
Rytualnemu wykorzystaniu Amanity muscarii można by poświęcić oddzielną serię artykułów. Przyglądając się jaki stosunek do tego grzyba mają różne plemiona i ludność, obecnie i na przestrzeni wieków. Istnieje coraz więcej materiałów i badań poświęconych enteogenom. Ludzie na całym świecie coraz częściej szukają odpowiedzi na nurtujące stany i problemy w naturze, w przeszłości, w korzeniach. Świat zachłysnął się technologią i nowoczesnością, ale na przestrzeni wieków jest to jedynie chwila i coraz więcej osób zaczyna rozumieć, że bez kontaktu z przyrodą daleko nie zajdziemy.
Mam nadzieję, że artykuł ten pomoże zrozumieć, że nie wszystko czym nas karmią media jest prawdziwe i pozwoli spojrzeć szerzej na pewne kwestie. Nie oznacza to, że teraz wszyscy mamy zacząć spożywać muchomory. Należy pamiętać, że wiąże się to z umiejętnym przygotowaniem, zmianami nawyków żywieniowych i detoksem całego organizmu, czyli wykluczeniem między innymi soli, alkoholu, mięsa i przetworzonej żywności.